Prawa i obowiązki pasażerów… dawno temu

Rzecznik Praw Pasażera Kolei na co dzień pomaga rozwiązywać spory pomiędzy pasażerami a przedsiębiorcami kolejowymi. Najczęściej dotyczą one praw przysługującym podróżnym w razie wystąpienia różnych niedogodności. Dlatego we wpisach na blogu piszemy, jakie są to prawa oraz jak należy postępować w określonych przypadkach, by sytuacji konfliktowych unikać. Wskazujemy, kiedy można otrzymać odszkodowanie, jak udokumentować roszczenie, wyjaśniamy, kiedy przewoźnik może odmówić wypłaty. Dziś jednak przeniesiemy się w przeszłość. Przyjrzymy się, jakie prawa i obowiązki miał pasażer kolei w roku 1926 oraz jakie przepisy zawierały ówczesne regulaminy przewozu.

Pomoże nam Urzędowy Rozkład Jazdy na okres zimowy r. 1926-27, wydany przez Ministerstwa Kolei nakładem Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych „Ruch”. Rozkład jazdy w formie książkowej (publikowany aż do 2011 roku) oprócz tabel z godzinami kursowania pociągów w dawnych czasach zawierał także wyciąg z przepisów przewozowych i taryfowych. Publikacja taka daje nam zatem wgląd w treść tych przepisów, ale także nieco zaskakujące dziś zasady przewozu niektórych grup podróżnych oraz przysługujące im ulgi.

W podróży ważna jest punktualność. W określonych przypadkach opóźnienia pozwalają nam domagać się odszkodowania. Nie zawsze jednak tak było. Art. 26 przedwojennych przepisów przewozowych i taryfowych nie dawał nadziei, głosząc Spóźnienie się, lub odwołanie pociągu, lub też wyłączenie z pociągu wagonu bezpośredniego nie daje podróżnym prawa do jakiegokolwiek odszkodowania od kolei. Jeżeli natomiast z powodu opóźnienia nie udało się zdążyć na inny pociąg podróżny miał przynajmniej prawo do otrzymania zwrotu różnicy między uiszczoną ceną przejazdu i przewozu bagażu, a należną za przestrzeń przebytą. Co trzeba było zrobić, by otrzymać taki zwrot? (…) żądanie podróżny powinien zgłosić zawiadowcy stacji bezzwłocznie po przybyciu pociągu na stację, na której przerwał podróż.

Punktualność przedwojennej kolei była niższa, niż się dziś powszechnie sądzi, prędzej czy później udawało się jednak dotrzeć do stacji docelowej. W podróż można było także wybrać się w towarzystwie zwierząt. Co prawda art. 27 ust. 1 przepisów stanowił, że Zwierząt żywych zabierać do wagonów osobowych naogół nie wolno; wykryte usunąć należy z wagonu na stacji najbliższej, ustęp 2 wymieniał już jednak wyjątki, których przewóz był dozwolony i wśród których znajdowały się małe pieski, ptaki pokojowe i inne małe zwierzątka na ręku lub w klatkach. Jeżeli ich właściciele podróżowali z nimi w osobnych przedziałach, to wówczas psy można było przewozić każdego rodzaju i każdej wielkości. Przepisy wykonawcze precyzowały, że psy, jadące z właścicielem w wagonie osobowym, są wolne od przymusu kagańcowego, o ile w danym przedziale nie ma podróżnych obcych.

W okresie międzywojennym koleją przewożono znacznie więcej bagaży niż dziś. Można było także nadawać przesyłki bagażowe i odbierać w określonym czasie. Przepisy przewidywały sytuację, w której bagaż nie dotrze do stacji przeznaczenia. Nie od razu jednak bagaż, który się na niej w terminie nie pojawił, był uznawany za zagubiony: Bagaż, niedostarczony na stację przeznaczenia w ciągu 3 dni od chwili przybycia pociągu, na który go nadano, uważa się za zaginiony i właściciel jego ma prawo żądać od kolei odpowiedniego odszkodowania. Kolejny artykuł precyzował, że jako normę odszkodowania ustalało się 5 zł za każdy kilogram wagi bagażu. W sytuacji, gdy po pewnym czasie bagaż się znalazł, jego właściciel mógł żądać, by bagaż wydano mu na dowolnej wskazanej przez niego stacji.

Inaczej niż dziś wyglądały natomiast konsekwencje wyciągane wobec osób podróżujących bez biletów. Przypomnijmy, że obecnie opłata dodatkowa wynosi 50-krotność ceny najtańszego biletu normalnego u danego przewoźnika, jest również doliczana opłata za przejazd. W 1926 roku natomiast podróżny, który nie może okazać ważnego na przejazd biletu, powinien zapłacić podwójną cenę biletu za odcinek przebyty, jeżeli zaś stacji wyjazdu nie można od razu i z całą pewnością ustalić – podwójną cenę biletu na cały odcinek, który przebył pociąg, jednakże w obu wypadkach nie mniej, niż 5 zł. Pamiętajmy jednak, że przed wojną ceny biletów były wyższe w porównaniu do wynagrodzeń, niż ma to miejsce dziś. Podwójna cena biletu na cały odcinek, który przebył pociąg, mogła zatem być już kwotą naprawdę wysoką.

Już w połowie lat dwudziestych w pociągach mogły być wyznaczane przedziały tylko dla kobiet. Nieco późniejsze zasady, przedstawione w Urzędowym rozkładzie jazdy i lotów. Lato 1939 prezentowały szczegółowe regulacje, w jakich pociągach tworzy się takie przedziały: W każdym pociągu, składającym się co najmniej z czterech wagonów dla podróżnych, jeżeli jego przebieg trwa więcej niż trzy godziny i jeżeli znajdują się w nim przynajmniej cztery przedziały odnośnej klasy, kolej wyznacza po jednym przedziale 2 i 3-ej klasy wyłącznie dla kobiet.

Podczas podróży należało zachowywać ostrożność i uwagę. Przepisy stwierdzały kategorycznie: Podróżny winien sam troszczyć się o to, aby wsiadł do właściwego pociągu oraz na właściwej stacji wysiadł, względnie przesiadł się. A co wtedy, gdy nie zdążyliśmy na dworzec i pociąg odjechał bez nas? Także wtedy sytuacja była jednoznaczna: Podróżny, który się spóźnił, nie ma prawa do zwrotu należności za bilet.

Kwestią zasługującą na odrębną opowieść są ulgi dla różnych grup pasażerów. Istniało wiele rodzajów zniżek, co pozwalało chociaż trochę ograniczyć bardzo wysokie przed wojną koszty podróży koleją. Tym razem wymieńmy jako ciekawostkę jedną kategorię osób uprawnionych do ulgowego przejazdu: Pokąsane przez zwierzęta, podejrzane o wściekliznę osoby niezamożne, które złożą urzędowe świadectwo ubóstwa, stwierdzające również potrzebę podróży do odpowiedniego zakładu szczepienia ochronnego, przewozi się tam i z powrotem w klasie III-ej za opłatą połowy taryfy normalnej. Ulga przysługiwała także osobom dozorujących chorych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *